"W skrzyni"
Wszedł do pokoju na czworakach. Tak, jak go nauczyłam. Bez słowa. Bez spojrzenia. Czekał przy progu jak dobrze wytresowany pies, wiedząc, że nie ma prawa wejść dalej, dopóki nie pozwolę. Wskazałam dłonią na skrzynię w rogu. Ciężka, drewniana, wyściełana tylko cienką warstwą maty. Żadnej wygody. Żadnych pytań. Tylko ciemność i cisza. — Wchodź. – powiedziałam chłodno. Nie zareagował od razu. Widziałam, jak jego gardło drży, jak przez chwilę walczy ze sobą. To dobrze. Opór wewnętrzny to paliwo, z którego buduję uległość. Zbliżył się, powoli, z wahaniem. Zdjął wszystko – tak, jak go wcześniej instruowałam – i wszedł do środka. Zwinął się w embrionalnej pozycji, jak przystało na kogoś, kto w tej chwili nie jest już mężczyzną. Jest tylko narzędziem. Ciałem. Pustym pojemnikiem, który wypełnię sobą. Zamknęłam wieko z dźwiękiem, który uwielbiam – ten ciężki, metaliczny klik zamka, za którym kryje się nowy poziom posłuszeństwa. — Nie krzycz. Nie proś. Nie pukaj. Moje ostatnie słowa. Po...