Gdy zamykam go w skrzyni, zanim zdąży cokolwiek powiedzieć
czyli o ciszy, która smakuje lepiej niż jego tłumaczenia Są takie chwile, w których nie mam ochoty słuchać. Nie chcę wyjaśnień. Nie chcę jego wersji. Nie potrzebuję słów. Potrzebuję milczenia . Potrzebuję tej chwili, w której jego język przestaje mieć znaczenie , bo to moja decyzja , a nie jego argumenty, są rzeczywistością. I właśnie dlatego czasem zamykam go w skrzyni zanim zdąży otworzyć usta . 🎬 Wszystko zaczyna się niewinnie Coś się wydarzyło. Małe nieporozumienie, domowa sprawa, różnica zdań. Wiem, że będzie chciał rozmawiać. Tłumaczyć. Wyjaśniać, że „to nie tak” , że „daj mi powiedzieć” . Ale nie dzisiaj. Dzisiaj nie ma dialogu. Dzisiaj ma być cisza, kontrola i kara – zanim cokolwiek padnie. 🔐 Podchodzę, chwytam go za ramię. Bez słowa Nie mówię „chodź”. Nie pytam „czy”. Nie wyjaśniam, „dlaczego”. Patrzę mu w oczy i wydaję wyrok, który już zapadł . — Skrzynia. Natychmiast. I zanim zdąży wyrazić zdziwienie, zanim z jego ust wypłynie choćby jedna...