Spotkanie dwóch światów dominacji – moja fascynacja blogiem Pani Doroty
Czasami Wszechświat podsuwa nam coś nieoczekiwanie pięknego. Coś, co nie tylko nas zaskakuje, ale wręcz porusza do głębi – jakbyśmy zobaczyły własne odbicie, ale w innym lustrze. Tak było, gdy przypadkiem trafiłam na blog https://bdsmdomina.wordpress.com/.
Wiecie dobrze, że jestem kobietą konsekwentną. Kocham kontrolę. Kocham ciszę w karcerze, która z czasem zaczyna mówić głośniej niż jakikolwiek krzyk. Kocham spojrzenie uległego, gdy w końcu rozumie, że odebrałam mu nie tylko swobodę ruchu, ale i ciężar decyzyjności. Moje podejście do femdomu jest surowe, bezpośrednie, cielesne. Ale też – przemyślane, symboliczne, głęboko zanurzone w rytuale.
Tym większym zaskoczeniem był dla mnie blog Pani Doroty. Bo to inna forma dominacji – subtelniejsza, bardziej duchowa, poetycka. Jej słowa mają strukturę rytuału, ale miękkość aksamitnych kajdan. To nie tylko doświadczenie – to filozofia. To kobieta, która wie, czego chce, ale nie potrzebuje krzyczeć. Jej siła płynie z ciszy, z dojrzałości, z zaufania do siebie.
Czytałam z zapartym tchem. Przewijałam kolejne wpisy, nie mogąc się oderwać. Jej sposób mówienia o mężczyznach uległych był pełen delikatnej pogardy – tej najbardziej fascynującej, bo świadomej. Znalazłam tam wszystko, co rozumiem jako prawdziwe panowanie: opanowanie, elegancję, doświadczenie i celowość. Nie było tam miejsca na przypadek – tak jak nie ma go w dobrze zamkniętym karcerze.
Po przeczytaniu kilku wpisów… napisałam do niej.
I wiecie co? Odpisała.
Nie tylko z klasą, ale i z uśmiechem. Z otwartością. Z kobiecą czułością, która – paradoksalnie – tylko podkreśla Jej władzę. Wymieniłyśmy się kilkoma mailami. I powiem Wam jedno: dawno nie spotkałam tak kompletnej osoby. Inteligentna, dowcipna, doświadczona. A jednocześnie zero sztucznego dystansu. Autentyczna. Z pasją.
Zawsze uważałam, że dominacja to nie tylko kwestia scenariusza. To energia. Albo ją masz – albo tylko udajesz. A Pani Dorota… Ona ją MA. W pełni.
Ten wpis jest więc hołdem. I zaproszeniem.
Jeśli jesteś uległy – niech Ci nie przyjdzie do głowy pisać do Niej bez pokory. To nie miejsce na puste komplementy. Jeśli jesteś początkującą Dominą – ucz się od takich kobiet. Jeśli jesteś ciekawa kobiecości opartej na mocy i harmonii – czytaj, słuchaj, chłonij.
Pani Doroto – dziękuję. Za Pani obecność. Za ten blog. Za słowa, które działają mocniej niż bat. I za inspirację, której się nie spodziewałam.
A dla moich czytelników… Odwiedźcie Ją. Ale z szacunkiem. Bo nie każda dominująca kobieta musi krzyczeć, żeby było wiadomo, kto tu rządzi.
Z uśmiechem i kontrolą,
Wasza Pani
Komentarze
Prześlij komentarz